|
Wpisany przez Administrator
|
|
Piątek, 14 Grudzień 2012 12:27 |
ŚLĄSK (NIEMIECKI) Tak się złożyło, że mityngi boksu zawodowego zaistniały w większym wymiarze na "czarnym" Śląsku (po stronie niemieckiej) dopiero na początku lat trzydziestych kiedy powstał oficjalny Polski Zawodowy Związek Bokserski z siedzibą w Królewskiej Hucie. Dlatego ten wątek traktuję jako uzupełnienie historii polskiego profesjonalizmu. Wcześniej organizowano pojedyncze imprezy z udziałem najczęściej sprowadzanych znanych pięściarzy berlińskich jak np. w maju 1924 roku w Gliwicach.Zawalczyli wówczas mistrz Niemiec wagi lekkiej Richard Naujoks z Ostermoorem którego wypunktował w 10 rundach, a nie mniej znany Eugen Kundig z Hamburga znokautował w 4 rundzie bremeńczyka Franza Wiggerta (nie mylić z Adolfem Wiegertem). Jednak z braku pięsciarzy śląskich będących zawodowcami nie było żadnej ciągłości w organizowaniu tego typu zawodów. Oczywiście amatorskie kluby przejawiały niemałą aktywność, często konfrontując swe siły z polskimi zawodnikami ale pierwszym i jedynym przez długi czas znanym zawodowcem z "niemieckiego" Śląska był gliwiczanin Emil Koska. Ten młody ale bardzo obiecujący zawodnik kategorii półciężkiej walczył jednak wyłącznie w Berlinie i innych miastach niemieckich a na "swoim" Śląsku (i to polskim!) miał okazję zawalczyć jako profesjonał dopiero po zorganizowaniu się polskich profesjonałów. Oczywiście zupełnie inaczej wyglądała sytuacja na Dolnym Śląsku gdzie głównym ośrodkiem pięściarskim był Wrocław. Tam w ogromnej hali "stulecia" (później Hali Ludowej) cyklicznie organizowano mityngi zawodowców z udziałem miejscowych i sprowadzanych z innych rejonów Niemiec a nawet z zagranicy zawodników. Jedną z takich imprez uświetnił swoim udziałem ówczesny mistrz Niemiec a przyszły czempion europejski i światowy Max Schmeling nokautując Belga Wilmsa. Ale nawet wówczas klasowych profesjonałów z samego Wrocławia było niewielu i dopiero lata trzydzieste przyniosły zdecydowany postęp. Pierwszy występ śląskich bokserów niemieckich "u siebie" został zorganizowany w Zabrzu (ówczesnym Hindenburgu) 4 lipca 1931 roku przy ogromnym trzy-tysięcznym zainteresowaniu z udziałem również polskich profesjonałów. W walce głównej (i jednocześnie rewanżowej) wrocławianin Willy Bartneck zremisował po zaciętym boju z polskim mistrzem, ex-olimpijczykiem Janem Górnym. Inni Polacy spisali się także nieźle ponieważ Pyka również zremisował z Kalettą a Goworek wypunktował zabrzanina Kmieciaka. Przegrał tylko Gawlik z innym zabrzaninem Biewaldem. Tę grupę uzupełniali jeszcze tacy zawodnicy jak:Winkler , Lamusik , Plewik i najlepszy z nich Fritz Mierzwa (wszyscy z Zabrza) no i wcześniej wspomniany i najbardziej znany z nich Koska którego kariera jednak szybko się załamała w związku z groźną kontuzją oka. Częstymi gośćmi na naszych imprezach po polskiej stronie byli oprócz wspomnianego Bartnecka inny wrocławianin Josef Czichos (waga półciężka) oraz jeleniogórzanin (wówczas Hirschberg) Fritz Kuhn (półśrednia) który rozegrał rekordową ilość walk po polskiej stronie i na dodatek nigdy nie został pokonany! Niestety w związku z kryzysem jaki objął w latach 1935-37 polski związek, niemieccy ślązacy nie mając większych możliwości organizacyjnych u siebie szybko zniknęli z horyzontu i pokończyli kariery.A szkoda ponieważ takie potyczki jak:Kantor - Koska, Goworek - Kmieciak , Niesobski - Winkler czy Kokot - Kaletta zawsze były emocjonujące i gwarantowały wysoki poziom sportowy.
|
|
Zmieniony: Czwartek, 04 Kwiecień 2013 12:56 |